1 Slowo Pana, które doszlo Ozeasza, syna Beeriego, w czasach Uzjasza, Jotama, Achaza, Hiskiasza, królów judzkich, i w czasach Jeroboama, syna Joasa, króla izraelskiego.
2 Poczatek poselstwa Pana przez Ozeasza. Pan rzekl do Ozeasza: Idz, wez sobie za zone nierzadnice i miej z nia dzieci z nierzadu, gdyz kraj przez nierzad stale odwraca sie od Pana.
3 Poszedl wiec i pojal Gomere, córke Diblaima; a ona poczela i urodzila mu syna.
4 I rzekl Pan do niego: Daj mu na imie Jezreel, bo juz wkrótce pomszcze sie za przelew krwi w Jezreelu na domu Jehu i poloze kres królestwu domu Izraela.
5 W owym dniu zlamie luk Izraela na równinie Jezreel.
6 Potem znowu poczela i urodzila córke. I rzekl Pan do niego: Daj jej na imie Niemilowana, bo juz nie bede dluzej okazywal milosci domowi Izraela ani im nigdy nie przebacze.
7 Lecz nad domem Judy zmiluje sie i wybawie ich przez Pana, ich Boga, ale nie wybawie ich za pomoca luku ani miecza, ani wojny, ani koni, ani jazdy.
8 A gdy odstawila od piersi Niemilowana, jeszcze raz poczela i urodzila syna.
9 I rzekl Pan: Daj mu na imie Niemójlud, bo wy nie jestescie moim ludem, a Ja nie jestem waszym Bogiem.
10 - - -
11 - - -
1 A liczba synów Izraela bedzie jak piasek morski, którego nie mozna ani zmierzyc, ani zliczyc. I bedzie tak, ze zamiast mówic do nich: Wy nie jestescie moim ludem, bedzie sie do nich mówilo: Synami Boga zywego jestescie.
2 Potem zbiora sie razem synowie Judy i synowie Izraela i ustanowia nad soba jedna glowe, i wyrusza z kraju, bo bedzie wielki dzien Jezreela.
3 Mówcie do swoich braci: Ludu mój! A do swoich sióstr: Umilowane!
4 Oskarzajcie wasza matke, oskarzajcie, gdyz ona nie jest moja zona, a ja nie jestem jej mezem, niech usunie znaki swojego nierzadu ze swojego oblicza, a znaki swojego cudzolóstwa spomiedzy swoich piersi.
5 Bo inaczej rozbiore ja do naga i ukaze ja taka, jaka byla w dzien swojego narodzenia, i uczynie ja podobna do pustyni, i sprawie, ze bedzie jak wyschnieta ziemia, i umrze z pragnienia.
6 Nie bede takze milowal jej dzieci, gdyz sa dziecmi nierzadu,
7 Bo ich matka uprawiala nierzad, a ich rodzicielka postepowala bezwstydnie. Mówila bowiem: Pobiegne za moimi kochankami, którzy mi daja chleb i wode, welne i len, oliwe i napój.
8 Dlatego oto Ja zagrodze jej droge cierniem i odgrodze ja murem tak, ze nie znajdzie swoich sciezek.
9 Gdy bedzie biegac za swoimi kochankami, nie dogoni ich, a gdy szukac ich bedzie, nie znajdzie. Wtedy powie: Nuze, wróce do pierwszego swojego meza, gdyz wtedy mi bylo lepiej niz teraz.
10 Ale ona nie wie, ze to ja dawalem jej zboze, moszcz i oliwe, dawalem jej w obfitosci srebro i zloto, z którego oni robili Baala.
11 Dlatego zabiore w swoim czasie z powrotem swoje zboze i swój moszcz w porze wlasciwej i pozbawie ja mojej welny i mojego lnu, którym okrywala swoja nagosc.
12 A teraz obnaze ja na oczach jej kochanków i nikt jej nie wyrwie z mojej reki.
13 I poloze kres wszelkiemu jej weselu, jej swietom, jej nowiom, jej sabatom i wszelkim jej uroczystosciom.
14 I spustosze jej winnice i jej figowe sady, o których mówila: To jest zaplata, która mi dali moi kochankowie. I zamienie je w lesna gestwine, z której sie zywia zwierzeta polne.
15 I pomszcze sie na niej za dni Baalów, którym spalala ofiary, i strojac sie w swoje obraczki i klejnoty, chodzila za swoimi kochankami, lecz o mnie zapomniala - mówi Pan.
16 Dlatego teraz ja zwabie ja i zaprowadze na pustynie, i przemówie do jej serca.
17 I dam jej tam winnice, a z doliny Achor uczynie brame nadziei, i sluchac mnie tam bedzie jak w dniach mlodosci i jak w dzien swojego wyjscia z ziemi egipskiej.
18 W owym dniu - mówi Pan - powie do mnie: Mezu mój! I nigdy juz nie powie do mnie: Baalu mój!
19 Wtedy usune z jej ust imiona Baalów, tak ze ich imion nie bedzie sie juz wspominac.
20 W owym dniu ustanowie dla niej przymierze ze zwierzetami polnymi i ptactwem niebieskim, i plazami ziemi, a luk i miecz, i wojne zniose z ziemi i sprawie, ze bedzie mieszkac bezpiecznie.
21 I zarecze cie z soba na wieki; Zarecze cie z soba na zasadzie sprawiedliwosci i prawa, milosci i zmilowania.
22 I zarecze cie z soba na zasadzie wiernosci, i poznasz Pana.
23 W owym dniu wyslucham - mówi Pan - wyslucham nieba, a ono wyslucha ziemi,
1 Potem Pan rzekl do mnie: Idz, pokochaj jeszcze kobiete, która kocha innego i cudzolozy, tak jak Pan miluje synów Izraela, chociaz oni zwracaja sie do innych bogów i lubia placki z rodzynkami.
2 Nabylem ja wiec sobie za pietnascie srebrników i za póltora korca jeczmienia
3 I powiedzialem do niej: Siedz spokojnie u mnie przez wiele dni, nie uprawiaj nierzadu i nie oddawaj sie innemu mezczyznie, ja tez nie zblize sie do ciebie!
4 Gdyz synowie Izraela beda przez dluzszy czas bez króla i bez ksiecia, bez ofiary i bez posagu, bez efodu i bez terafów.
5 Potem synowie Izraela sie nawróca i znów beda szukac Pana, swojego Boga, i Dawida, swojego króla, i w dniach ostatecznych z bojaznia zwróca sie do Pana i jego dobroci.
1 Sluchajcie slowa Pana, synowie Izraela, bo Pan ma powód do skargi na mieszkanców kraju: Nie ma w kraju ani wiernosci, ani milosci, ani poznania Boga.
2 Jest natomiast krzywoprzysiestwo, klamstwo, zabójstwo, kradziez, cudzolóstwo, rabunek, morderstwa ida za morderstwami.
3 Dlatego kraj okrywa sie zaloba i mdleja wszyscy jego mieszkancy wraz ze zwierzetami polnymi i ptactwem niebieskim, nawet i ryby morskie gina.
4 Lecz niech nikt nie oskarza i niech nikt nie robi zarzutów, gdyz z toba wiode spór, kaplanie!
5 Dlatego potkniesz sie za dnia, a wraz z toba potknie sie i prorok w nocy; prowadzisz swój lud do zguby.
6 Lud mój ginie, gdyz brak mu poznania; poniewaz ty odrzuciles poznanie, i Ja ciebie odrzuce, abys mi nie byl kaplanem, a poniewaz zapomniales o zakonie swojego Boga, Ja tez zapomne o twoich dzieciach.
7 Im wiecej ich jest, tym wiecej grzesza przeciwko mnie, swoja chwale zamienili w hanbe.
8 Zyja z ofiar za grzech mojego ludu i pozadaja ich winy.
9 Dlatego stanie sie z ludem to, co z kaplanem; ukarze ich za ich postepowanie i odplace im za ich uczynki.
10 Gdy beda jedli, nie nasyca sie; beda uprawiali nierzad, lecz sie nie rozmnoza, gdyz opuscili Pana, oddajac sie wszeteczenstwu.
11 Wino i moszcz odbiera rozum.
12 Mój lud radzi sie swojego drewna, a jego kij daje mu wyrocznie, gdyz duch wszeteczenstwa ich omamil, a cudzolozac odstapili od swojego Boga.
13 Na szczytach gór skladaja ofiary, a na pagórkach spalaja kadzidla, pod debem, pod biala topola i pod terebintem, bo ich cien jest przyjemny. Dlatego wasze córki oddaja sie nierzadowi, a wasze mlode kobiety cudzoloza.
14 Nie bede karal waszych córek za ich nierzad ani waszych mlodych kobiet za ich cudzolóstwo; gdyz oni sami odchodza na bok z nierzadnicami i razem z wszetecznicami skladaja ofiary, a lud nierozumny ginie.
15 Jezeli ty, Izraelu, holdujesz nierzadowi, niech Juda nie sciaga na siebie winy! Nie chodzcie wiec do Gilgal i nie pielgrzymujcie do Bet-Awen, i nie przysiegajcie mówiac: Jak zyje Pan!
16 Jezeli Izrael znarowil sie jak krowa narowista, to czy Pan ma ich pasc jak jagnie na rozleglej lace?
17 Efraim zaprzyjazniony jest z balwanami, zwiazal sie z gronem pijaków!
18 Ustawicznie uprawiaja nierzad, bardziej kochaja hanbe niz swoja chwale.
19 Wicher rozniesie ich na swoich skrzydlach, a wtedy doznaja hanby z powodu swoich oltarzy.
1 Sluchajcie tego, wy kaplani, uwazaj, domu Izraela, i naklon ucha, domu królewski, gdyz sad was dosiegnie! Staliscie sie bowiem sidlem dla Mispy i siecia rozciagnieta na Taborze,
2 I dolem glebokim w Szittim; lecz Ja ukarze ich wszystkich!
3 Ja znam Efraima, a Izrael nie jest skryty przede mna. To ty, Efraimie, uprawiales nierzad, a Izrael jest skalany.
4 Ich uczynki nie pozwalaja im zawrócic do swojego Boga, gdyz duch wszeteczenstwa jest w ich sercu, tak ze nie znaja Pana.
5 Tak wiec pycha Izraela swiadczy przeciwko niemu; dlatego Izrael i Efraim upadnie z powodu swojej winy, upadnie tez z nimi Juda.
6 Potem przyjda ze swoimi trzodami i ze swoim bydlem szukac Pana, lecz go nie znajda, wyrzekl sie ich bowiem.
7 Dopuscili sie zdrady wobec Pana, naplodzili dzieci nieprawego loza, dlatego niszczyciel pozre ich wraz z ich rolami.
8 Zatrabcie na rogu w Gibei, na trabie w Ramie, uderzcie na alarm w Bet-Awen, siejcie poploch w Beniaminie!
9 Efraim stanie sie pustkowiem w dniu kazni; nieodmienny los zwiastuje plemionom Izraela.
10 Ksiazeta judzcy postepuja jak ci, którzy przesuwaja granice; wyleje na nich swój gniew jak wode.
11 Efraim dopuszcza sie gwaltu, lamie prawo, gdyz chetnie chodzil za marnymi bozyszczami.
12 Lecz Ja jestem dla Efraima jak mól, a dla domu Judy jak próchnica.
13 Gdy Efraim zauwazyl swoja chorobe, a Juda swoja ropiejaca rane, udal sie Efraim do Asyrii, a Juda do wielkiego króla; lecz on nie moze was uleczyc ani zagoic waszej rany.
14 Bo Ja wystapie przeciw Efraimowi jak lew, a przeciw domowi Judy jak lwie; Ja sam rozszarpie i odejde, Ja porwe i nikt ich nie wyratuje.
15 Znowu wróce na swoje miejsce, az zaczna szukac w skrusze mojego oblicza, zatesknia za mna w swojej niedoli.
1 Chodzcie, zawrócmy do Pana! On nas rozszarpal, On nas tez uleczy, zranil i opatrzy nasze rany!
2 Po dwóch dniach wskrzesi nas do zycia, trzeciego dnia podniesie nas i bedziemy zyli przed jego obliczem.
3 Starajmy sie wiec poznac, usilnie poznac Pana; ze go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak deszcz, jak pózny deszcz, który zrasza ziemie!
4 Co ci mam uczynic, Efraimie? Co ci mam uczynic, Judo? Wszak wasza milosc jest jak oblok poranny i jak rosa, która szybko znika.
5 Dlatego ociosywalem ich przez proroków, zabijalem ich slowami moich ust, i moje prawo wzeszlo jak swiatlosc.
6 Gdyz milosci chce, a nie ofiary, i poznania Boga, nie calopalen.
7 Lecz oni zerwali przymierze juz w Adam, tam mi sie sprzeniewierzyli.
8 Gilead jest miastem zloczynców, splamionym krwia.
9 Zgraja kaplanów podobna jest do zbójców czyhajacych na ludzi, morduja na drodze do Sychem, popelniaja czyny ohydne.
10 W domu Izraela widzialem okropne rzeczy: Tam Efraim oddal sie wszeteczenstwu, Izrael sie splugawil.
11 Takze dla ciebie, Judo, przygotowane jest zniwo.
1 Gdy odmienie los mojego ludu, gdy bede leczyl Izraela, wtedy stanie sie jawna wina Efraima i zlosc Samarii, gdyz popelniaja oszustwa, zlodziej wlamuje sie do srodka, na zewnatrz rabuja rozbójnicy.
2 I nie mysla w swoim sercu, ze Ja pamietam o kazdym ich zlym czynie. Teraz osaczyly ich uczynki ich i sa przede mna.
3 Króla pozyskuja sobie swoja zloscia, a ksiazat swoimi klamstwami.
4 Wszyscy cudzoloza, sa jak rozpalony piec, w którym piekarz przestaje podtrzymywac ogien, by rozczynic ciasto az do jego zakwaszenia.
5 W uroczystym dniu naszego króla ksiazeta upili sie mocnym winem i wciagneli go do towarzystwa nasmiewców.
6 Bo ich serce jest gorace jak piec. Ich gniew, przez cala noc uspiony, wybucha rano jak ogien plomieniem.
7 Wszyscy sa rozognieni jak piec i pozeraja swoich wladców; wszyscy ich królowie padaja, nikt z nich nie wola do mnie.
8 Efraim zmieszal sie z narodami. Efraim stal sie jak placek nie obrócony.
9 Obcy zuzywaja jego sile, a on o tym nie wie; nawet siwizna go przyprószyla, a on i tego nie wie.
10 A choc pycha Izraela swiadczy przeciwko niemu, jednak nie nawrócili sie do Pana, swojego Boga, ani w tym wszystkim go nie szukali.
11 I Efraim stal sie jak golab glupi i nierozumny: Wzywali Egipt i udawali sie do Asyrii.
12 Gdy tak chodza, rozciagam nad nimi swoja siec, sciagam ich w dól jak ptactwo niebieskie, lapie ich, gdy slysze ich stado.
13 Biada im, ze uciekli ode mnie! Grozi im zguba, gdyz odstapili ode mnie. A przeciez to Ja ich wyzwolilem; lecz oni rozsiewali o mnie klamstwa.
14 I nie wolaja do mnie szczerze, lecz krzycza na swoich lozach. Nakluwaja sie z powodu zboza i wina i odstepuja ode mnie.
15 A Ja przeciez wzmacnialem ich ramiona, oni zas zle mysleli o mnie.
16 Zwracaja sie do Baala, stali sie jak luk zawodny. Totez ich ksiazeta padna od miecza z powodu swego zuchwalego jezyka i beda posmiewiskiem w ziemi egipskiej.
1 Przylóz trabe do swoich ust jak stróz w domu Pana! Zlamali bowiem moje przymierze i sprzeniewierzyli sie mojemu zakonowi
2 Krzycza do mnie: Znamy cie, Boze!
3 Izrael odrzucil to, co dobre, niechze go sciga nieprzyjaciel!
4 Powoluja królów, lecz beze mnie, ustanawiaja ksiazat, lecz bez mojej wiedzy. Ze swojego srebra i zlota uczynili sobie balwany na wlasna zgube
5 Odrzucilem twojego cielca, Samario! Zaplonal mój gniew przeciw nim. Jak dlugo dom Izraela pozostanie bez kary?
6 A przeciez on nie jest bogiem! Rzemieslnik go zrobil! Zaiste - w drzazgi rozleci sie cielec Samarii.
7 Bo sieja wiatr i beda zbierac burze. Zboze nie ma klosa, nie da wiec maki, a chocby nawet dalo, obcy ja zjedza.
8 Zginal Izrael, jest teraz wsród ludów jak naczynie, na które nie ma popytu.
9 Bo wybrali sie do Asyrii jak dziki osiol, który biega samotnie do Egiptu, aby skladac podarki milosne.
10 Chociaz je skladaja wsród ludów, Ja jednak wnet ich rozprosze, tak ze przestana na jakis czas namaszczac królów i ksiazeta.
11 Zaiste, Efraim zbudowal sobie liczne oltarze, lecz staly sie one oltarzami grzechu.
12 Chociaz spisalem mu wiele moich wskazan, to jednak lekce je sobie wazyli jako cos obcego.
13 Lubia ofiary rzezne i chetnie je skladaja, takze mieso, i chetnie je jedza, lecz Pan ich sobie nie upodobal. Bedzie teraz pamietal o ich przewinie i karac ich bedzie za ich grzechy! Powróca do Egiptu!
14 Izrael zapomnial o swoim Stworzycielu i zbudowal sobie swiatynie. Równiez Juda zbudowal wiele miast obronnych. Zesle wiec ogien na jego miasta, aby zniszczyl jego palace.
1 Nie raduj sie, Izraelu, Nie wesel sie jak ludy, bo odwróciles sie w nierzadzie od swojego Boga i lubiles zaplate za nierzad na wszystkich klepiskach zbozowych.
2 Klepisko i prasa nie beda ich zywily a wino zdradzi ich.
3 Nie pozostana w ziemi Pana; Efraim powróci do Egiptu, a w Asyrii jesc beda nieczyste pokarmy.
4 Nie beda ofiarowali Panu wina ani tez nie beda mu przygotowywali ofiar rzeznych. Ich chleb bedzie dla nich chlebem zaloby; wszyscy, którzy go spozywac beda, stana sie nieczystymi, bo ich chleb jest tylko dla zaspokojenia ich glodu, nie wejdzie do swiatyni Pana.
5 Co uczynicie w dzien uroczysty i w dzien swieta Pana?
6 Bo oto musza pójsc do Asyrii, Egipt ich zbierze, Memfis ich pogrzebie. Ich srebrne kosztownosci pokryje pokrzywa, a w ich namiotach wyrosnie glóg.
7 Nadeszly dni pomsty, nadeszly dni odplaty. Izrael wtedy pozna, czy prorok jest glupcem, maz natchniony szalonym, z powodu twoich win i wielkiej nienawisci.
8 Efraim czyha przy namiocie proroka, sidlo ptasznika jest zastawione na wszystkich jego drogach, nienawisc w domu jego Boga.
9 Sa zepsuci do glebi jak w dniach Gibei; Pan bedzie pamietal o ich przewinie, ukarze ich za ich grzechy.
10 Znalazlem Izraela jak winne grona na pustyni, widzialem waszych ojców jak wczesna fige na drzewie figowym. Lecz gdy przyszli do Baal-Peor, oddali sie hanbie, stali sie ohydni jak to, co ukochali.
11 Efraim jest jak ptak, odlatuje ich slawa; nie bedzie urodzen ani brzemiennosci, ani poczecia
12 A chocby odchowali swoje dzieci, osieroce ich, tak ze nie bedzie ludzi. Zaiste, biada im takze, gdy sie od nich odwróce.
13 Widzialem Efraima, jak czyni zwierzyna lowna swoich synów, Efraim wyprowadza swoich synów na rzez.
14 Daj im, Panie co im masz dac daj im nieplodne lono i wyschniete piersi!
15 W Gilgal skupila sie cala ich zlosc; zaiste, tam ich znienawidzilem. Wypedze ich ze swojego domu z powodu ich zlych uczynków. Nie bede ich juz milowal. Wszyscy ich ksiazeta to buntownicy
16 Efraim jest powalony, ich korzen usechl, nie wydaja juz owocu. Nawet gdy porodza, usmierce ukochane dzieci ich lona.
17 Mój Bóg odrzuci ich, gdyz go nie sluchali; tulac sie beda wsród ludów.
1 Izrael to bujny krzew winny, obficie owocujacy. Im wiecej mial owocu, tym wiecej budowal oltarzy, im urodzajniejsza byla jego ziemia, tym piekniejsze stawial posagi.
2 Nieszczere bylo ich serce, wiec teraz poniosa kare. On sam zburzy ich oltarze, rozbije ich posagi.
3 Wszak mówia teraz; Nie mamy króla, gdyz nie boimy sie Pana, a król - cóz moze dla nas uczynic?
4 Mówia puste slowa, przysiegaja klamliwie, zawieraja przymierza; a prawo wybuja jak trujacy chwast w bruzdach polnych.
5 Obywatele Samarii drza o cielca Bet-Awen. Tak, jego lud smuci sie nad nim i oplakuja go jego klechy, oplakuja jego chwale, poniewaz pójdzie od nich do niewoli.
6 I przeniosa go do Asyrii w darze dla Wielkiego Króla; Efraim okryje sie hanba, a Izrael bedzie sie wstydzil z powodu swojego bozka.
7 Samaria bedzie zburzona, jej król podobny do drzazgi na powierzchni wody.
8 I beda zniszczone wyzyny Bet-Awen, miejsca grzechu Izraela; ciern i oset wyrosnie na ich oltarzach. Wtedy mówic beda do gór: Przykryjcie nas! a do pagórków: Padnijcie na nas!
9 Od dni Gibei grzeszyles, Izraelu; tam wystapili przeciwko mnie. Czy wojna nie dosiegnie ich w Gibei?
10 Wystapie przeciwko zbrodniarzom i ukarze ich. Ludy zbiora sie przeciwko nim, aby ich ukarac za ich podwójna zbrodnie.
11 Efraim jest jak jalówka dobrze wycwiczona, która chetnie mlóci; wiec tez wlozylem jarzmo na jego piekny kark i zaprzaglem Efraima: Izrael mial orac, a Jakub wlóczyc.
12 Siejcie w sprawiedliwosci, znijcie w milosci, uprawcie nowy ugór, bo juz czas szukac Pana, aby przyszedl i nauczyl was sprawiedliwosci.
13 Lecz wy oraliscie bezboznosc, zeliscie niegodziwosc, jedliscie owoc klamstwa Poniewaz polegales na swoich rydwanach i na mnóstwie swoich wojowników,
14 Przeto powstanie wrzawa wojenna posród twojego ludu i beda zburzone wszystkie twoje warownie, tak jak Szalman zburzyl Bet-Arbel w dniu walki, gdy matke rozplatano na trupach dzieci.
15 Taki wlasnie los zgotuje wam, domu Izraela, z powodu wielkiego waszego zepsucia; w wojennej zawierusze na pewno zginie król izraelski.
1 Gdy Izrael byl mlody, pokochalem go i z Egiptu powolalem mojego syna.
2 Im czesciej odzywalem sie do nich, tym dalej oni odchodzili ode mnie; skladali ofiary Baalom i kadzili balwanom.
3 A przeciez to Ja sam uczylem Efraima chodzic, bralem ich na swoje ramiona, lecz oni nie wiedzieli, ze to Ja ich leczylem,
4 Przyciagalem ich wiezami ludzkimi, powrozami milosci, i bylem dla nich jak ten, który podnosi niemowle do swojego policzka, i nachylalem sie do nich, aby ich nakarmic.
5 Wróca do ziemi egipskiej, i Assur bedzie ich królem, bo nie chcieli sie do mnie nawrócic.
6 Dlatego miecz bedzie szalal w ich miastach, polamie ich zasuwy i wysiecze ich w warowniach.
7 Bo mój lud uporczywie trwa w odstepstwie ode mnie, a chociaz wzywaja Baala, jednak im nie pomaga.
8 Jakze móglbym cie porzucic, Efraimie, zaniechac ciebie, Izraelu? Jakze móglbym zrównac ciebie z Adam, postapic z toba jak z Seboim? Zadrzalo we mnie serce, bylem do glebi poruszony.
9 Nie wyleje mego srogiego gniewu, nie chce ponownie zniszczyc Efraima, bo Ja jestem Bogiem, a nie czlowiekiem, jestem posród ciebie jako Swiety i nie przychodze, aby niszczyc.
10 Pójda za Panem, który jak lew zaryczy, a gdy tak zaryczy, dzieci z drzeniem przybiegna od zachodu.
11 Przyleca z drzeniem jak ptaki z Egiptu i jak golebie z ziemi asyryjskiej; i pozwole im znowu mieszkac w ich domach - mówi Pan.
12 - - -
1 Efraim otoczyl mnie klamstwem, a dom Izraela falszem; takze Juda oddalil sie od Boga, lecz wobec nierzadników swiatynnych jest wierny.
2 Efraim pasie wiatr, goni nieustannie za wschodnim wiatrem, pomnaza klamstwo i gwalt; zawiera przymierze z Asyria, a Egiptowi dostarcza oliwy.
3 Pan ma sporna sprawe z Izraelem, ukarze Jakuba za jego postepowanie; odplaci mu wedlug jego uczynków.
4 Juz w lonie matki podszedl swojego brata, a bedac w pelni sil walczyl z Bogiem.
5 Walczac z aniolem zwyciezyl, z placzem blagal o zmilowanie; w Betel znalazl Boga i tam z nim rozmawial:
6 Pan, Bóg Zastepów, Pan imie jego.
7 Lecz ty nawróc sie do swojego Boga, przestrzegaj milosci i prawa i zawsze ufaj swojemu Bogu!
8 W jego reku - jak u Kananejczyka - jest falszywa waga, lubi oszukiwac.
9 Efraim rzekl: Przeciez wzbogacilem sie, zdobylem dla siebie bogactwa. Lecz z calego jego dorobku nic mu nie pozostanie z powodu winy, której sie dopuscil.
10 Ja, Pan, jestem twoim Bogiem od wyjscia z ziemi egipskiej; sprawie, ze znowu bedziesz mieszkal w namiotach jak w dniach spotkania.
11 Przemawialem do proroków, ja tez zsylalem wiele widzen, a przez proroków przedkladalem przypowiesci.
12 W Gilead panuje nikczemnosc, kochaja sie w marnosci, w Gilgal skladaja ofiary cielcom. Dlatego ich oltarze stana sie jak kupy kamieni w bruzdach pól.
13 Gdy Jakub uciekl na pola aramejskie, Izrael musial sluzyc za kobiete i za kobiete pilnowac trzód.
14 Lecz potem Pan przez proroka wyprowadzil Izraela z Egiptu, prorok takze go strzegl.
1 Dopóki Efraim przemawial zgodnie z moimi przykazaniami, cieszyl sie wzieciem w Izraelu. Potem z powodu Baala sciagnal na sie wine i zmarnial.
2 A teraz grzesza dalej, bo ze swojego srebra uczynili sobie lane posazki, balwany wedlug swojego pomyslu, a to wszystko jest robota rzemieslników. Potem sami mówia: Skladajcie im ofiary! A ludzie caluja cielce.
3 Dlatego stana sie jak oblok poranny i jak rosa, która szybko znika lub jak plewa porwana z klepiska i jak dym z okna
4 Bo Ja, Pan, jestem twoim Bogiem od wyjscia z ziemi egipskiej, a Boga oprócz mnie nie powinienes znac i poza mna nie ma zbawiciela.
5 Ja cie paslem na pustyni, w kraju spiekoty.
6 Lecz gdy sobie znalezli pastwiska, nasycili sie; a gdy sie nasycili, ich serce uroslo w dume, dlatego o mnie zapomnieli.
7 Dlatego stane sie dla nich jak lew, bede czyhal jak pantera przy drodze,
8 Napadne na nich jak niedzwiedzica, której wzieto mlode, i rozedre w piersi ich serce. Pozre ich tam jak lwica; rozszarpie ich dziki zwierz.
9 Zgubie cie, Izraelu, któz ci pomoze?
10 Gdzie jest teraz twój król, aby ci pomógl? Gdzie sa wszyscy twoi wodzowie, aby cie bronili, - ci, o których mówiles: Daj mi króla i ksiazat!
11 Dalem ci króla w moim gniewie, lecz w moim uniesieniu zabieram go.
12 Wina Efraima jest dobrze zapisana, jego grzech jest zachowany bezpiecznie.
13 Ogarniaja go bóle rodzacej, lecz on jest dzieckiem niemadrym, gdyz nie przebija w czasie wlasciwym matczynego lona.
14 Mamze ich wyzwolic z krainy umarlych, od smierci ich wykupic? O, smierci, gdziez sa twoje plagi, o, pieklo, gdziez jest twoja zaraza? Moje oczy nie znaja litosci.
15 Chocby sie rozwinal bujnie jak sitowie, powieje wiatr wschodni, zerwie sie wiatr Pana od pustyni i wyschnie jego zródlo, i wysuszy sie jego zdrój; On spustoszy swój kraj i wszystkie cenne dobra.
16 Samaria odpokutuje, gdyz zbuntowala sie przeciwko swojemu Bogu; padna od miecza, jej niemowleta beda roztrzaskane o skale, a jej brzemienne rozprute.
1 Nawróc sie, Izraelu, do Pana, swojego Boga, gdyz upadles przez wlasna wine!
2 Wezcie ze soba slowa skruchy i nawróccie sie do Pana! Mówcie do niego; Odpusc nam wszelka wine i przyjmij nasza prosbe, a my zlozymy ci w ofierze owoce naszych warg!
3 Asyria nie bedzie naszym wybawca, nie bedziemy juz jezdzic na koniach i mówic do dziela naszych rak: Boze nasz! Gdyz u ciebie sierota znajduje zmilowanie.
4 Ulecze ich odstepstwo, dobrowolnie okaze im milosc, gdyz odwrócil sie od nich mój gniew.
5 Bede dla Izraela jak rosa, tak ze rozkwitnie jak lilia i zapusci korzenie jak topola.
6 Pedy jego rozrosna sie i bedzie okazaly jak drzewo oliwne, a jego won bedzie jak kadzidlo.
7 Wróca i beda mieszkac w moim cieniu, uprawiac beda zboze; zakwitna jak krzew winny, który bedzie slawny jak wino libanskie.
8 Efraimie! Na cóz ci jeszcze balwany? Wyslucham go i wejrze na niego laskawie. Jestem jak cyprys zielony, dzieki mnie wyrosnie twój owoc.
9 Kto madry, niech to zrozumie, kto rozumny, niech to pozna; gdyz drogi Pana sa proste, sprawiedliwi nimi chodza, lecz bezbozni na nich upadaja.